Melancholik i kserokopiarka.
O tytułowej kserokopiarce przeczytasz w ostatniej części tekstu. Na wstępie, chciałbym nieco „dokopać” swoim słabością, bo gdy spojrzeć na nie obiektywnie (a trudno jest być obiektywnym analizując swój typ osobowości), to dreszcz przechodzi. Z zewnątrz mogą one powodować, że ludzie zaczynają się zastanawiać nad tym, czy przypadkiem nie potrzebujemy psychiatry… Mam nadzieję, ze żaden psychiatra tego tekstu nie przeczyta…
Wróćmy do melancholika.
Trudno jest mówić w przypadku melancholika o słabościach. U niego najlepiej widać jak korzystne cechy doprowadzone do skrajności stają się słabościami. Perfekcyjny melancholik stara się wszystko robić perfekcyjnie dlatego też pracując nad swoimi mocnymi stronami jemu najłatwiej przyjdzie posunąć się o krok za daleko i zamienić atuty na niepotrzebne obciążenia.
Melancholik często jest nietowarzyski.
Melancholik jest bardzo mocno skoncentrowany na wykonaniu zadania. Projekt nad którym właśnie pracuje jest dla niego najważniejszy na świecie i liczy się tylko to, żeby zrobił to, co zaplanował, że zrobi. To jest jego mocna strona. Ona świadczy o jego umiejętności do skoncentrowania się na celu. Problem jednak w tym, że on tak bardzo koncentruje się na celu, że często wcale nie dostrzega co się dzieje dookoła.
Dookoła jednak są ludzie. Cokolwiek robi, robi to z ludźmi lub wśród ludzi albo dla ludzi. I tu jest problem. Ludzie dla niego stanowią problem. Jemu najzwyczajniej w świecie szkoda czasu na budowanie jakichkolwiek relacji z innymi. Po co mu to. Przecież sam doskonale sobie poradzi i nie potrzebuje pomocy innych…
Czy aby na pewno?
My, melancholicy (mówię My, bo ja też zaliczam się do tej grupy), musimy zacząć zwracać uwagę na innych. Nasze zadanie jest ważne, ale w trakcie jego realizacji nie zaszkodzi nam, gdy od czasu do czasu się do kogoś uśmiechniemy. Nie spadnie nam z głowy korona jeśli powiemy komuś komplement lub zatrzymamy się na chwilę i porozmawiamy.
Wiem, że jest to dla nas trudne i nienaturalne zachowanie, ale korzyści jakie dla nas mogą z takiego postępowania wyniknąć są ogromne i warto poświęcić na takie zachowanie parę minut. Powód jest banalnie prosty. Będziemy bardziej lubiani i ludzie nie będą się nas bać!
Melancholik bardzo boi się krytyki.
Jako perfekcjoniści jesteśmy bardzo czuli na punkcie docenienia naszej pracy. Wiemy, że to co robimy jest prawie doskonałe (wiemy też, że mogłoby być jeszcze lepsze ale już nam nie starczyło czasu, żeby poprawić to co już dwa razy udoskonaliliśmy). Dlatego też bardzo nas boli gdy ktoś krytykuje naszą pracę. Na zewnątrz nie dajemy po sobie poznać, że tak jest, ale w środku cierpimy z tego powodu bardzo.
Jeszcze gorzej czujemy się gdy ktoś krytykuje nas. To już jest tragedia. Dialog jaki wtedy prowadzimy sami ze sobą jest straszny.
Jesteśmy tak bardzo przewrażliwieni na swoim punkcie, że nawet gdy słyszymy od kogoś pochwałę to i tak szukamy w niej ukrytego znaczenia. Zastanawiamy się, co on czy ona mieli na myśli mówiąc, że dobrze to zrobiliśmy. Taka zbytnia podejrzliwość nie wychodzi nam na dobre, bo zużywa wiele naszej energii i najzwyczajniej zatruwa nam nawet te chwile życia, które wyglądają na dobre.
Ten strach przed krytyką działa na nas często paraliżująco. Boimy się zrobić cokolwiek tylko dlatego, że obawiamy się krytyki naszego działania. A najbardziej już ze strony bliskich czy osób z których zdaniem się liczymy.
Melancholik chce, żeby wszystko było perfekcyjne.
Planowanie to nasz żywioł. Potrafimy tak dokładnie rozpisać każde zadanie, które przed nami stoi, że dla przedstawicieli innych typów wydaje się to niemożliwe.
Rozbijemy każdy etap tego zadania na podetapy a te jeszcze na mniejsze części składowe. To oczywiście jest nasza silna strona.
Niestety, jako, że dążymy do doskonałości, często poświęcamy tak wiele czasu na zaplanowanie tego co mamy zrobić, że nie starcza nam go już na właściwe działanie.
Melancholik jest często egocentryczny.
O tyle o ile choleryk chce mieć zawsze rację, to Ty jako melancholik jesteś przekonany o tym, że zawsze masz rację. Przecież Twoje analizy są tak dogłębne, że nie wyobrażasz sobie, żeby ktoś mógł zrobić lepsze. Jeśli analizy są właściwe, to przecież wnioski również takie będą.
Jeśli więc Twoje wnioski są właściwe, to logicznym jest, że masz rację. To co Ty powiesz powinno być przyjęte ogólnie jako jedyna prawda i tak powinno być traktowane. Z szacunkiem.
Sam przyznasz, że takie postępowanie nie do końca daje dobre efekty. Często przynosi wręcz przeciwne do oczekiwanych. Wiem to z autopsji. Takie postępowanie i myślenie jest dla nas naturalne ale niestety nie działa zbyt dobrze bez względu na to gdzie jest stosowane. Powinniśmy czasami zdjąć oczy z siebie i dostrzegać innych oraz ich punkt widzenia. Przykre (dla nas melancholików) ale prawdziwe.
Melancholik w realu.
Nie będę musiał tym razem daleko szukać przykładu przedstawiciela tej osobowości. Siedzi teraz w moim fotelu. Tak, jestem melancholikiem i często mi to strasznie komplikuje życie.
Podam ci taki z pozoru niewinny przykład (nie, nie będzie o sposobie korzystania z papieru toaletowego. O tym już było wcześniej). Tym razem chciałbym opowiedzieć o tak prostej czynności jak robienie ksera.
Cóż może być prostszego. Tak myślisz?
Otóż nie. Podczas wykonywania kserokopii może wiele rzeczy pójść nie tak jak zaplanowałeś, więc trzeba uwzględnić każdy czynnik, zanim klikniemy w przycisk „Kopiuj”.
Pierwszą zmienną jest stan papieru w kopiarce. To nic, że wczoraj znalazła się tam cała nowa ryza. Trzeba to sprawdzić, bo przecież papier mógł się podwinąć, przesunąć itp. Melancholik, po upewnieniu się, że ilość papieru jest wystarczająca, przechodzi do kolejnego etapu jakim jest umieszczenie dokumentu kopiowanego na szklanej szybie urządzenia.
Wydaje ci się to prostym zadaniem? Jesteś w błędzie!
Najpierw trzeba sprawdzić czy kładziemy kartkę we właściwy sposób. Czy góra kartki jest tam, gdzie w naszym wyobrażeniu być powinna (jakby to miało jakiekolwiek znaczenie…). Następnie musimy ustawić kartkę w zaznaczonych miejscach. Na krawędziach szyby są podziałki. Zarówno w pionie jak i w poziomie. Nasz melancholik sprawdzi teraz, czy kartka znajduje się idealnie w tych wyznaczonych miejscach, czy nie wystąpiło przypadkiem jej przesunięcie o jedną setną milimetra, bo przecież będzie to miało ( w jego opinii) ogromny wpływ na jakość kopii…
Następnie, po upewnieniu się, że wszystko jest tak jak być powinno, możemy bardzo ostrożnie zamknąć klapę ksera, uważając, przy tym żeby jakiś podmuch wiatru nie przesunął nam przypadkiem „kartki matki” w jedną lub drugą stronę. Jeśli takowy podmuch wystąpi i kartka nieco drgnie, logicznym jest, że musimy wrócić do pierwszego kroku procedury i powtórzyć każdy krok kolejny…
Wtedy dopiero możemy z czystym sumieniem (my, melancholicy), nacisnąć przycisk „kopiuj”.
Wydawać by się mogło, że to koniec. Teraz melancholik zadowolony z siebie sprawdzi czy odbitka jest zgodna z oryginałem.
Obecnie udało mi się nieco opanować ten nawyk i sprawdzam tylko pobieżnie. Kilka lat temu jednak moje sprawdzanie było bardziej dogłębne i odruchowo chciałem analizować każdą linię tekstu. Chciałem się upewnić czy przypadkiem nie było gdzieś na szklanej płycie paprocha, który wprowadził pewne przekłamania na odbitce…
Sam teraz rozumiesz, jak ciężkie może być życie melancholika gdy nie ma pojęcia o swojej osobowości i nie pracuje nad przejmowaniem kontroli nad swoimi, czasem głupimi przyzwyczajeniami. Jak bardzo potrafi sobie komplikować nawet proste sprawy. Mamy jednak kilka zalet, więc jakoś można z tym żyć 🙂
Jeszcze jedno. Melancholik jak kseruje, z reguły nie rozmawia, bo nasłuchuje, czy mechanizm kserokopiarki się nie zacina 🙂
Ostatnio komentowane