Proste sugestie dla melancholika.
No to mi się oberwało…
Do publikacji tego wpisu skłonił mnie komentarz poczyniony przez pewną panią, która będąc sangwinikiem szukała potwierdzenia istnienia niedoskonałości w przykładowym melancholiku… Zarzuciła mi, że nie ma na tym blogu niczego o wadach melancholików, o ich słabościach… Treść naszej rozmowy znajdziesz pod tekstem o sangwinikach.
Wydaje mi się, że jest ona w błędzie. O naszych niedoskonałościach traktuje wiele wpisów, choćby ten o melancholiku i kserokopiarce czy melancholiku i papierze toaletowym…
Powiem więcej, cały blog, praktycznie każdy z istniejących tu tekstów stanowi pewien przytyk do melancholika, bo będąc jednym z nich mam pełne prawo wytykać im ich przywary i często kretyńskie zachowanie w różnych sytuacjach…
Żeby zalety nie stały sie wadami…
Wiedząc jednak jak ciężko znoszą oni krytykę postanowiłem zaoszczędzić im (nam) tortur wynikających z czytania czegoś niepochlebnego o nich samych. Pamiętać jednak musimy o tym, że te nasze „cechy”, które są jak nam się wydaje naszymi mocnymi stronami, mogą przekształcić się w obciążenia, jeśli tylko pozwolimy im za bardzo nas zdominować. Nic dobrego nie wyniknie z przesadnego rozwijania nawet dobrych cech… Jak ktoś kiedyś powiedział: „Każda zaleta doprowadzona do przesadnej perfekcji staje się wadą”.
Pamiętaj o tym drogi melancholiku czytając poniższą „laurkę” swojej osobowości.
Jesteś doskonałym logistykiem.
Nikt co do tego nie ma żadnych wątpliwości, no może poza cholerykiem, ale wszyscy wiemy, że on chce mieć zawsze rację i jest najlepszy. Twoje umiejetności analityczne na pewno są rewelacyją cechą jednak nie przesadzaj z tą analizą. Ona jest ważna, ale nie najważniejsza. Gdy zbyt mocno zapędzisz się w „organizowaniu” swojego życia, to ostatecznie możesz zacząć chodzić do kibelka ze stoperem, żeby przypadkiem zbyt długą tam obecnością nie zrujnować swojego porzadku dnia….
Jesteś doskonałym organizatorem.
Potrafisz zorganizować chyba każde przedsięwzięcie i robisz to dobrze. Twoje szczegółowe plany są niemal doskonałe. Tego bardziej już nie rozwijaj. Powiem więcej (a pamiętaj, że mówię do siebie) staraj sie aby twoje analizy i wyliczenia stały się bardziej czytelne dla innych. Włącz w swój proces planowania czynnik ludzki i pamiętaj, że jeśli ktoś nie postepuje zgodnie z twoimi planami i oczekiwaniami, to jeszcze nie jest koniec świata. Zrozum, że nie każdy jest w stanie pojąć twoje kolorowe wykresy i tabelki. Wiem, wyglądaja one rewelacyjnie i dają ci poczucie bezpieczeństwa ale innych mogą nieco onieśmielać…
Postaraj się być bardziej elastyczny.
To ci sie opłaci i zaoszczedzisz wiele nerwów i rozczarowań. Ludzie nie są idealni i nigdy nie będą, podobnie jak i Ty. Pozwól sobie na mały brak perfekcji a wszystkim to wyjdzie na dobre. Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby nie ludzie, to życie byłoby całkiem przyjemne… Domyślam się, że autorem tych słów musiał być melancholik…
Rzadko się mylisz…
Nie mów jednak o tym innym. Ze względu na swoją umiejetność analizy każdej sytuacji rzadko się mylisz. To jest prawda ale nie musisz o tym wszyskim dookoła mówić. Pozwól, że inni dostrzegą (jeśli dostrzegą) twój profesjonalizm i perfekcjonizm. Dzięki temu prostemu działaniu przestaniesz być postrzegany przez inne typy osobowości jako zarozumiały bufon. Wiem, że zawsze masz rację, ale niech to pozostanie miedzy nami. Inni nie muszą o tym wiedzieć… Mówię ci to jak zarozumialec zarozumialcowi 😉
Zapanuj nad swoją osobowością.
Świadomość własnego temperamentu jest ważna. Nie możemy jednak pozwolić, żeby temperament stał się naszą wymówką. Nie możemy pozwolić na to, żeby na nim zbudować naszą własną, „osobowościową” strefę komfortu. Jeśli do tego dopuścimy, sami zamkniemy się w klatce naszego temperamentu. Przestaniemy sie rozwijać, przestaniemy pokonywać jakieś wewnetrzne ograniczenia tylko dlatego, że tak będzie nam wygodniej.
Z życia wzięte…
Pewnego dnia zdałem sobie sprawę z tego, że unikam niektórych aktywności tylko dlatego, że wydają mi się one niezgodne z moim typem charakteru. To nie było miłe odkrycie. Uświadomiło mi, że sam zamknąłem siebie w pewnym schemacie i jest mi w nim wygodnie. Szczególnie melancholikom nie jest łatwo wyjść z tego schematu (jednak nie chcę uogólniać, mówię tylko przez pryzmat mojej osoby). Dla nich (nas) praktycznie wszystko jest schematem, a to co schematyczne nie jest jest postrzegane jako zagrożenie, czesto śmiertelne 🙂
Po uświadomieniu sobie tego procesu mogłem zacząć z tą sytuacją walczyć… czyli wymuszać na sobie pewne działania po to, żeby stały się bardziej nawykowe, a co za tym idzie mniej bolesne. Rzecz jasna nie stały się od razu bardziej przyjemne ale to już opowieść na inna okazję…
Ostatnio komentowane