Sangwinik i jego słabości.
O sangwiniku kilka słów już padło. Tym razem chciałbym skupić się na tym, dlaczego sangwinik często jest taki denerwujący i pozornie chaotyczny oraz nieokiełznany… Tradycyjnie już kilka osobistych przygód związanych z sangwinikami pojawi się na końcu wpisu 🙂
Sangwiniku, posłuchaj o sobie… od melancholika 🙂
Twoja koncentracja na ludziach jest Twoim atutem ale może przerodzić się w słabość jeśli pozwolisz aby to ona przysłaniała ci Twoje cele i zadania. To cię może rozpraszać a przecież sam doskonale wiesz, że Twoja umiejętność koncentracji na jakimś zadaniu nie jest wielka. Szybko się zniechęcasz i jeśli jeszcze pozwolisz na to, żeby opinie innych decydowały o Twoim postępowaniu to możesz utknąć w martwym punkcie i oddasz kontrolę nad swoim życiem innym.
Brak ci dyscypliny, najczęściej…
Jako sangwinikowi najprawdopodobniej trudno jest ci snuć dalekosiężne plany. Owszem, masz wizję. Wiesz ogólnie do czego dążysz ale jeśli miałbyś rozpisać swoje zadanie na etapy miałbyś z tym mały problem. Być może nie byłeś tego świadom ale uspokoję cię, sangwinik tak ma. Planowanie to nie jego żywioł.
Jako, że nie potrafisz dokładnie zaplanować swoich zajęć idziesz na żywioł i bardzo szybko zapalasz się do jakiegoś projektu tylko po to, żeby potem równie szybko go porzucić na rzecz innego, który jest ciekawszy i dający ci więcej radości.
W Twoim przypadku trafne jest powiedzonko o otrzymaniu wielu srok za ogon. Nie zawsze daje to dobre rezultaty i często lepiej skoncentrować się na złapaniu jednej.
Sangwiniku. Gadulstwo, to Twoja specjalność.
Jeśli w jakimś towarzystwie jest sangwinik, to każdy będzie w stanie rozpoznać go na pierwszy rzut oka, a właściwie ucha…
Będąc sangwinikiem chcesz być słyszany. Przecież masz tyle ciekawych historii do opowiedzenia. Wszystkie Twoim zdaniem są zabawne i na pewno każdy chętnie ich wysłucha. Niestety takie zachowanie w oczach przedstawicieli innych typów osobowości nie zawsze jest mile widziane. Postępując w ten sposób dużo tracisz w oczach zarówno choleryka jak i melancholika. Dla nich nadmiar wypowiadanych słów będzie świadczył o tym, że tak faktycznie, to nie masz nic ciekawego do powiedzenia. Nie chcę cię urazić, piszę te słowa właśnie z perspektywy melancholika dla którego mówienie tylko po to, żeby coś powiedzieć jest czynnością bezsensowną na którą szkoda czasu. Jeśli Twoje gadulstwo przejmie nad Tobą kontrolę stracisz wiele w oczach innych ludzi, szkoda by było, bo ludzie to Twoja pasja i możesz mieć na nich wielki wpływ jeśli ich zrozumiesz i uszanujesz ich naturalne tendencje.
Sangwinik jest podatny na wpływy.
Już o tym wspominałem wcześniej. Przez to, że ludzie są dla ciebie tak ważni, równie ważne stają się dla Ciebie ich opinie. Opinie o Tobie, o Twoim wyglądzie i zachowaniu. Często starasz się sprostać presji jaką sam na siebie wywierasz chcąc zawsze dobrze wypaść i dostosowujesz się do opinii innych na własny temat. To jest pułapka. Ty powinieneś być najlepszą wersją siebie i konsekwentnie dążyć do swoich celów często wbrew temu co inni o tym myślą. Nie możesz bez przerwy dostosowywać się do innych tylko dlatego, żeby być akceptowanym za wszelką cenę. Takie zachowanie może cię ograniczać. I rozpraszać Twoją koncentrację, której i tak czasem ci brakuje.
Wiedz, że nie wszyscy muszą być Twoimi najlepszymi przyjaciółmi i nie każdy będzie cię lubił. Zaakceptuj to i idź dalej. Przecież dookoła jest tylu innych ludzi. Wybierz sobie jako doradców tych, którzy idą w tą samą co Ty stronę i niech to oni będą mieli na Ciebie wpływ.
Jesteś niczym kameleon…
Masz tendencję do szybkiego przechodzenia w skrajności. Droga od entuzjazmu do przygnębienia w Twoim przypadku jest bardzo krótka. W ciągu paru chwil potrafisz od śmiechu przejść do płaczu. To ma swoje dobre strony. Nie kumulujesz w sobie emocji bo jesteś osobą otwartą. Nie dusisz w sobie gniewu czy żalu. Jeśli chcesz się śmiać to się śmiejesz, jeśli ci smutno to płaczesz. To jest bardzo dobre zarówno dla Twojego zdrowia fizycznego jak i psychicznego.
Jest jednak bardzo niekorzystny aspekt takiego zachowania. Ta zmienność jest u Ciebie widoczna nie tylko w aspekcie emocji ale w każdym aspekcie życia.
Szybko zmieniasz zdanie, bo Twoja opinia często zależy od tego, z kim ostatnio rozmawiałeś. Przejmujesz opinie swojego rozmówcy jako własne tylko dlatego, że w danym momencie, na tym etapie życia wydają ci się słuszne. To nic, że za chwilę, pod wpływem innego człowieka zanegujesz to co mówiłeś przed chwilą i zgodzisz się z jego zdaniem tylko dlatego, że jego argumenty wydają ci się w danej chwili rozsądne. Za godzinę lub dwie możesz powrócić do swoich pierwotnych pomysłów i według Ciebie wszystko jest w porządku…
Pomyśl jednak o tym jakie zamieszanie wprowadzasz takim postępowaniem w umysły ludzi z którymi współpracujesz lub żyjesz na codzień. Najprawdopodobniej jest wśród nich jakiś melancholik, dla którego taki sposób postępowania będzie w najlepszym przypadku dziwny. Pewnie jest też jakiś choleryk, któremu będziesz wydawać się niepoważnym człowiekiem. Pół biedy jeśli masz do czynienia z flegmatykiem. On najzwyczajniej w świecie popatrzy na Ciebie z pobłażaniem i będzie trzymał do Ciebie dystans, bo on boi się zmian a Ty kojarzysz mu się z jedną wielką zmianą.
Sangwinik w realu.
Ludzi, u których typ sangwinika jest typem dominującym, znam kilku (przynajmniej kilku bardzo dobrze). Natomiast takich, u których poza sangwinikiem nie można zaobserwować innych temperamentów znam chyba trzech.
Tym, co ich charakteryzuje na pierwszy rzut oka, jest całkowite nieokiełznanie… Gdy zaczną mówić, bardzo trudno jest taką konwersację zakończyć. Samo mówienie jest dla nich niezwykle wciągającym zajęciem i w chwili, gdy znajdą zainteresowanego nimi słuchacza, rozwijają skrzydła. Najciekawsze jest jednak to, że odnoszę wrażenie, że im ich monolog jest dłuższy, tym staje się głośniejszy. Tak, jakby chcieli mieć pewność, że nie tylko ty ich usłyszysz ale również wszyscy, którzy znajdują się w promieniu 10 metrów.
Wydaje mi się, że znam powód takiego zachowania ale oczywiście to moja subiektywna opinia i mogę się mylić. Myślę, że kluczem jest tutaj potrzeba bycia w centrum uwagi. Z ich punktu widzenia, zupełnie logicznym jest wniosek, że lepiej mieć dziesięciu słuchaczy niż jednego. Lepiej stu niż dziesięciu. Przyznasz, że może to być logicznym, jeśli założymy, że rozmowę traktują jak występ przed publicznością 🙂
Wylewające się emocje.
Innym ważnym elementem ich sposobu mówienia jest ruch sceniczny… Jak mówią, to mówią całym sobą. Ich gestykulacja jest bardzo szeroka i nie stronią od przyjacielskich gestów w stylu poklepywania po ramieniu, dotykania czy innych takich zachowań „nienormalnych” z punktu widzenia perfekcyjnego melancholika.
Czy taka spontaniczność w wyrażaniu emocji to wada? Szczerze mówiąc, to raczej nie. Może natomiast powodować sporo komplikacji w kontaktach z przedstawicielami innych, bardziej „sztywnych” typów osobowości. Przykładowo w melancholiku wywoła poczucie chaosu, a nawet strachu. Będzie się on czuł niezręcznie w sytuacji gdy sangwinik wkracza w jego strefę komfortu czyniąc jakieś, w swoim mniemaniu „przyjacielskie gesty”. Wiem, że sangwinik chce dobrze…
Powtórz, powtórz…
Jeszcze jeden ciekawy aspekt obcowania z sangwinikiem przyszedł mi do głowy. Mianowicie cała trójka moich „szablonowych sangwinów” ma zwyczaj powtarzania kilkakrotnie tej samej wiadomości w różnych formach. Myślę, że rozmawiając ze mną (jestem melancholikiem z dużą domieszką choleryka) odnoszą wrażenie, że nie słucham ich wystarczająco uważnie. Moje reakcje są bardzo stonowane i wyrażanie emocji na zewnątrz raczej nie leży w mojej naturze. Stąd (tak mi się wydaje) wniosek, jaki wysnuwają podczas rozmowy ze mną może być jeden. Myślą, że jestem głuchy albo w najlepszym razie słabo słyszący i powinni mi swój przekaz utrwalić, upewniając się, że na pewno go usłyszałem.
Dopóki nie zacząłem poznawać osobowości i ich charakterystycznych zachowań, myślałem, że oni traktują mnie jak mało rozgarnięte indywiduum, któremu wszystko trzeba powtarzać wielokrotnie i najlepiej coraz głośniej. To powodowało, że starałem się jak tylko mogłem unikać przebywania z nimi i wdawania się w pogawędki, bo takowe wyczerpywały moje psychiczne pokłady siły 🙂
Dopiero jak uświadomiłem sobie to jak oni myślą i dlaczego tak się zachowują, spadł mi kamień z serca, bo wtedy zrozumiałem, że to nie chodzi o mnie (każdy melancholik myśli, że jak coś jest nie tak, to pewnie jego wina). Dopiero wtedy dowiedziałem się, że ten typ tak ma i nie należy bać się sangwiników!
Czas, to pojęcie względne.
Jeszcze jedną bardzo charakterystyczną cechą moich sangwiników jest coś, co określiłbym mianem „elastycznego czasu”.
Wspomnę o tym bardzo pobieżnie, bo przy okazji kolejnych wpisów będzie to temat wiodący. Chodzi mi o to, że z nieznanych mi względów ich czas płynie zupełnie inaczej niż mój. Coś takiego jak kalendarz istnieje u nich tylko wtedy, gdy ma związek ze sprawami istotnymi dla nich.
Jeśli sangwinik mówi, że będzie za godzinę, to może się to dla niego zamienić w dwie. Jeśli twierdzi, że zrobi coś jutro, to przygotować się trzeba na to, żeby za tydzień mu o tym przypomnieć. Jeśli jesteś z nim umówiony w jakiejś poważnej kwestii, to owszem, dotrzyma terminu jeśli w międzyczasie nie pojawi się coś „bardziej rozrywkowego” i dającemu mu więcej radości.
Sangwinik po prostu tak już ma i jeśli masz takiego osobnika w swoim otoczeniu, to ze względów samozachowawczych powinieneś nauczyć się rozumieć tą osobowość. Ta wiedza pozwoli zachować ci zdrowe zmysły (jeśli jesteś melancholikiem) lub uchroni przed dokonaniem jakiegoś czynu karalnego, np. pobicia ze skutkiem śmiertelnym, jeśli jesteś cholerykiem…
Ostatnio komentowane